Jesteś tutaj

Rajd pieszy czwartoklasistów z Babięt

Ile może przejść dzisiejszy dziesięciolatek? Dwa kilometry? Pięć? Dziesięć? 

By wypróbować swoje możliwości, grupa czwartoklasistów pod opieką wychowawczyni Elżbiety Rodak i pana Tadeusza Zmysłowskiego udała się pieszo z Babięt do Susza. Pogoda, niestety, nie dopisała. Maszerowaliśmy przez pola i las, niejednokrotnie w strugach deszczu, kąsani przez napastliwe komary. Niektórym z nas już po kilku kilometrach odległość dała się we znaki, jednakże rekompensowała to otaczająca przyroda: rzadkie ptaki na wyciągnięcie ręki, bogactwo szaty roślinnej lasu, aromatyczny zapach ziół i parującej ziemi, no i coraz to nowe krajobrazy wyłaniające się zza pagórków. 

Zmęczenie dawało o sobie znać, ale od czego są ławeczki przy alejce wokół Jeziora Suskiego? Tym bardziej, że można tu zobaczyć perkozy, łyski, dzikie kaczki, gęsi  i łabędzie, które albo w tej chwili gniazdują, albo wodzą młode. 

Gdy dotarliśmy do Susza, odwiedziliśmy jeszcze jego najstarszą część – grodzisko pruskie z początków XIV wieku. Puściliśmy tam wodze wyobraźni. Zobaczyliśmy puszczę nieprzebraną, jezioro porośnięte szuwarami, grodzisko otoczone fosą, a wokoło czyhające na wrogów złowrogie bagna. Przez chwile byliśmy Prusami broniącymi skrawka swojej ziemi przed wrogami. A potem? 

Potem był bar „Sigma” i pizza. Dużo pizzy! Gry, zabawa i wypoczynek. I bliscy, dzięki którym bezpiecznie dotarliśmy do domu.